Dzień dobry,
Kolejne podsumowanie minionego miesiąca. Kwiecień dał nam popalić!
W kwietniu jakiś szczególnych wydarzeń typu dalekie podróże nie mieliśmy, lightmotivem miesiąca było zdecydowanie cieszenie się wiosną, spacerami, szukanie jadalnych roślin i czekaniem na cieplejsze dni i … pech.
09.04 wybraliśmy się na obchody Niedzieli Palmowej do Skansenu w Sierpcu. Uwielbiam skanseny – dwa razy mnie tam nie trzeba zapraszać, a z zamiłowania do etnograficzno – folklorystycznych klimatów również wszelkie imprezy tego typu podtrzymujące i pokazujące tradycje i obrzędy. Skansen w Sierpcu jest jednym z moich ulubionych i naprawdę polecam do niego zajrzeć.
Tydzień później były Święta Wielkanocne. Postanowiliśmy po raz pierwszy spędzić je na łonie natury w naszym letnim domu na działce. To nie do końca wyszło po naszej myśli – a raczej wszystko co mogło pójść nie tak to poszło. Pogoda zbytnio nie dopisała, więc zamiast przy stole na ogrodzie i przy ognisku, zmuszeni byliśmy siedzieć w chałupie. Znajomym, którzy do nasz przyjeżdżali po drodze wysiadł samochód, więc cały pobyt był pod hasłem kombinowania co tu z tym fantem zrobić (dzień świąteczny) i chłopaki cały dzień zamiast się relaksować nurkowali pod maskę auta.
Druga połowa miesiąca upłynęła nam na planowaniu przedłużonej Majówki. Chcieliśmy się wybrać w końcu gdzieś naszym Landkiem, jak da radę biwakować i spać w namiocie. Długo debatowaliśmy gdzie pojechać i w końcu stanęło, trochę ze względu na ograniczenia finansowe, na zachodnie Czechy. Prognoza pogody co prawda nie napawała optymizmem, no ale co – my nie damy rady?
Jeśli bywacie na naszym FB to już znacie zakończenie tej historii ? Kwietniowy pech dopiero tutaj pokazał co potrafi. W Czechach spędziliśmy jedną, dosłownie: JEDNĄ noc, nawet nie byliśmy tam 24h i kiedy właśnie ruszaliśmy dalej w drogę, nasze auto odmówiło posłuszeństwa. Tak na całego – zdołaliśmy się tylko sturlać na wstecznym z górki…
W Czechach też Majówka, nigdzie nie idzie się dodzwonić. Debaty co robić trwały godziny i gorąca linia z Polską. Koniec końców ściągnęliśmy lawetę ze Zgorzelca, która zaholowała nas do Wrocławia. 9h drogi. Dzięki pomocy Kosy z Polskich Bezdroży udało się nawiązać kontakt z auto serwisem i dzięki temu mogliśmy Landka zrzucić w środku nocy pod Rayo Off Road Centrum. Potem już z górki! Uberem dotarliśmy na Wrocław Główny, gdzie przekoczowaliśmy kilka godzin czekając na pociąg. (Ps. Nie kupujcie sobie na dworcu knyszy z warzywami – dawno nie jadłam takiego paskudztwa!) Pociągiem dojechaliśmy do Warszawy, skąd Borsuk – przyjaciel Wilka zabrał nas do domu. I tak równo 48h od wyjazdu z domu znaleźliśmy się w nim z powrotem pobijając rekord długości pobytu zagranicą i kończąc Majówkę jeszcze w kwietniu! O kosztach nawet nie wspomnę, bo mieliśmy zaoszczędzić do jasnej anielki, a za sam koszt lawety polecielibyśmy do oboje na Majówkę do Azji!!! Na informację z Rayo co poszło i za ile jeszcze czekamy…:/ Edit z ostatniej chwili: Diagnoza z Rayo nas powaliła…
Tak. kwiecień 2017 nas nie rozpieszczał! Aktualny układ gwiazd nie rezonuje z nami… 😉
A tymczasem zapraszam na:
- migawki w postaci fotokolażu z kwietnia (powyżej – aby powiększyć kolaż, kliknij prawym przyciskiem myszy i „otwórz grafikę w nowym oknie” oraz powiększ kliknięciem),
- Instagram oraz FB,
- a poniżej wpisy z bloga, które pojawiły się w kwietniu:
wesprzyj nas i polub na: facebook
obserwuj nas na: instagram
CO SIĘ DZIAŁO W kwietniu NA PLACES AND PLANTS?
podróże:
Wegański Zanzibar i lekcja gotowania z Sharą z Tangawizi Bistro
przepis wegański:
20 wegańskich potraw Wielkanocnych wybranych z blogów. Gotowe menu first lub last minute! 🙂
Rośliny:
DIY: Jak wyhodować rzeżuchę? Prosto i szybko! Praktyczne wskazówki krok po kroku.
♥
A jak Wam minął kwiecień? Mam nadzieję, że mniej pechowo 😀 Co fajnego zrobiliście / poznaliście / usłyszeliście / spróbowaliście i wszelkie inne „liście” w marcu? ? Dajcie też znać który wpis Wam się podobał najbardziej? Miłe uwagi mile widziane! ?
miłego dnia i do przeczytania! lisia kita