Targ Darajani, Zanzibar. Kolorowy zawrót głowy!
Uwielbiam targi, bazary, jarmarki. Są fantastyczne – pełne życia i kolorów, ciągle coś się dzieje! Gdybym w każdym miejscu mogła wybrać tylko jedno miejsce, do którego mogę pójść, to na pewno byłby to targ. Targ to jeden wielki, żyjący organizm! Mimo, że najlepsze targi wydają się być jednym wielkim chaosem, to są to tylko pozory – to zawsze w tym chaosie jest metoda i mechanizm działający jak w szwajcarskim zegarku. Targ to świetne miejsce do podglądania lokalnego życia i tradycji, zwyczajów żywieniowych (i nie tylko), zachowań konsumenckich i setek innych rzeczy. Bo na targu dzieje się wiele, trzeba mieć tylko czas i bystre oko, żeby z pozornego chaosu wyłowić smaczki. A jeśli chodzi o smaki i smaczki to nie ma lepszego miejsca niż targ! Zobaczcie sami. Dziś zapraszamy na Targ Darajani na Zanzibarze 🙂
Targ Darajani – Darajani Market
Targ Darajani jest głównym bazarem w mieście Zanzibar, ulokowanym w starej części miasta, czyli Stone Town. Główny budynek funkcjonuje również pod nazwą Estella Market – od imienia Hrabiny Estelli, siostry Lloyda Mathewsa, premiera Zanzibaru, ale szczerze mówiąc nie słyszałam, żeby ktokolwiek posłużył się przy nas tą nazwą. Natomiast nieformalna nazwa targu Darajani w swahili to Marikiti Kuu, czyli po prostu „główny targ”.
Targ Darajani znajduje się przy ruchliwej ulicy Creek Road dzielącej miasto na starą część, czyli Stone Town i nowszą, czyli Ng’ambo. Architektonicznie sam budynek nie wyróżnia się niczym szczególnym. Został zbudowany w 1904 roku dla Sułtana Alego bin Hamuda przez Bomanjee Maneckjee, a w późniejszych latach był powiększany i restaurowany.
To stosunkowo niewielka, podłużna budowla halowa – oprócz kramów z owocami i warzywami od frontu i z tyłu, znajdziemy wewnątrz w zadaszonej części sekcje rybną i mięsną. Sam targ rozpływa się jeszcze w okoliczne zaułki i uliczki, gdzie w małych sklepikach lub wprost z ziemi można oprócz jedzenia kupić ubrania, elektronikę, chińskie zabawki i plastiki do domu w kolorach od których aż bolą oczy i mnóstwo innych zbędnych i niezbędnych do życia rzeczy.
Owoce, warzywa, przyprawy
Oczywiście z wiadomych względów pomijam część rybną i mięsną, żadna to dla mnie przyjemność patrzeć na martwe zwierzęta. Za to część z owocami i warzywami wygląda jak sezam ze skarbami! Eksplozja kolorów, smaków i zapachów!
Zapraszamy na spacer!
The End
♥
To już koniec włóczenia się z nami po targu, mamy nadzieję, że Wam się podobało! 🙂 Jeśli nabraliście ochoty na więcej Zanzibaru, a jeszcze nie czytaliście, to zobaczcie wpis Zanzibar – jak tam jest i co robiliśmy, czyli życie w rytmie pole – pole i hakuna matata oraz wpis Stone Town, czyli miasto Zanzibar, na wyspie Zanzibar, na Archipelagu Zanzibar. Kolejne już się szykują, so stay tuned!
Napiszcie jak Wam się spodobał targ na Zanzibarze i czy w ogóle lubicie szwendać się po targach i bazarach? Czy wręcz przeciwnie, nie przepadacie za takimi miejscami? A jeśli lubicie i bywacie, to liczę, że podzielicie się ze mną kilkoma, w których byliście i zrobiły na Was wrażenie, albo po prostu miały fajny klimat. Interesują mnie zarówno bazarki, w których robicie zakupy pod domem, jak i te na które trafiliście w podróży. Co polecacie w temacie bazarologii? 😉 Piszcie w komentarzach na dole! 🙂
Miłego dnia! Lisia Kita