Dzień dobry! ?
Jak tam przygotowania do świąt? Bo ja przybywam posmęcić o listopadzie 😀
Ja znowu później niż wcześniej z podsumowaniem listopada, ale co tam… W końcu życie w rytmie slow life do czegoś zobowiązuje, prawda? ;D
Nie da się też ukryć, że ostatni kwartał roku, nie należy do moich ulubionych i raczej mnie nie oszczędza. Najchętniej zapadłabym w sen zimowy, a jeszcze lepiej odleciała do ciepłych krajów 🙂 Mimo tego, że pogoda jaka jest każdy widzi, to i tak świat realny oraz ten w książkach wydaje mi się ciągle bardziej interesujący niż wirtualny. A w związku z tym niechętnie spędzam czas przed ekranem komputera… Chyba stara jestem :DDD Gdybym mogła myśli przekazywać telepatycznie i materializować w postaci tekstu… to by było pięknie!
Póki co czytam wszystkie tomy przygód Tomka Wilmowskiego autorstwa Alfreda Szklarskiego, dzięki czemu mogę choć na chwilę odlecieć w ciekawsze rejony… 😉 Jestem zdumiona ilością wiedzy oraz realizmem opisów i fabuły w tych książkach, a zwłaszcza w kontekście tego, że Szklarski w żadnym z opisywanych krajów nie był! Czytam stare wydania z lat 50 – 60 zakupione w antykwariacie . Są fantastycznie ilustrowane. Polecam!
Okej, ale co poza tym się w listopadzie działo?
Zgodnie z naszym credo, którego sens mniej więcej jest taki, że każda podróż, choćby do Pcimia jest lepsza, niż zamulanie na czterech literach, to:
Bezapelacyjnie najmilszym wydarzeniem listopada zostaje weekendowy wypad na Litwę. Powłóczyliśmy się po Wilnie, pojechaliśmy na Zamek w Trokach i od razu zrobiło nam się lepiej 🙂 Wilno zaskoczyło mnie ogromnymi kontrastami. Na każdym kroku stare i odrapane zderza się z nowym. Stare i odrapane chyba na razie wygrywa… Czuć spokój, brak pędu, przywiązanie do religii, a jednocześnie zupełnie znienacka wyskakują zza rogu artefakty, które śmiało można zaliczyć do wytworów sztuki współczesnej. Całkiem przypadkiem trafiliśmy też na zachwycającą mszę (?) w cerkwi prawosławnej, która wyrwała nas dosłownie z butów… Siedzieliśmy jak zaczarowani. To się nazywa rozmach! Więcej o Litwie w będzie na blogu – so, stay tuned!
W listopadzie uczestniczyliśmy też w pierwszej odsłonie cyklicznych spotkań blogerów w Warszawie Środa Dzień Bloga. Jest to idea regularnych spotkań blogerów połączona z prelekcjami, która ma na celu bieżące reagowanie na zmiany w blogosferze, edukację i integrację. A potrzeby są zdecydowanie duże. Blogowanie to trylion aspektów, w których wypadałoby się przynajmniej orientować (o czym pisałam w rocznicowym wpisie), a do tego wszystko cały czas się zmienia. Coroczne spotkania jak Blog Conference Poznań, czy SeeBloggers są cudowne, ale zdecydowanie nie zamykają tematu. I ja się z tym zgadzam. Pierwsza Środa Dzień Bloga wypadła bardzo obiecująco i czekam już na następną. Jeśli jesteś twórcą w sieci – to koniecznie zainteresuj się tematem i dołącz do grupy na FB 🙂
Oczywiście w listopadzie nie mogło być tylko miło…:/ W planach listopadowych miałam jeszcze II Spotkanie Świadomych Blogerek, ale niestety w ostatniej chwili musiałam z niego zrezygnować, bo Wilka dopadła naprawdę podła grypa żołądkowa. A zaraz po nim oczywiście mnie jako pielęgniarkę 😉 Ogromnie żałuję! Na pierwszej edycji Spotkania Świadomych Blogerek było świetnie! Mam nadzieję, że uda się w przyszłym roku 🙂
W listopadzie moim ulubionym daniem były zdecydowanie ramenopodobne zupy pełne umami robione na dłuuugo gotowanym bulionie pełnym dóbr wszelakich 🙂 Przepis w przygotowaniu, bądźcie czujni! 😉
To tyle listopadowego podsumowania, a tymczasem…
zapraszam na:
- migawki w postaci fotokolażu z listopadana poczatku wpisu (aby powiększyć kolaż i obejrzeć zdjęcia w powiększeniu, kliknij prawym przyciskiem myszy i „otwórz grafikę w nowym oknie” oraz powiększ kliknięciem),
- Instagram (zaglądajcie bo będzie coraz więcej zdjęć z wyprawy) oraz FB,
- a poniżej wpisy z bloga, które pojawiły się w zeszłym miesiącu :
CO SIĘ DZIAŁO W LISTOPADZIE NA PLACES AND PLANTS?
jedzenie:
Wiosenna zupa jesienią! takie cuda tylko u nas 😀
https://placesandplants.com/zupa-nasturcji-bobu-zielona-pikantna-pyszna/
Pyszne nowości kuchni azjatyckiej:
A jeśli ciekawi Was co się działo w październiku…:
https://placesandplants.com/migawki-pazdziernik-10-2017/
A jak Wam minął ostatni miesiąc? Co fajnego zrobiliście / poznaliście / usłyszeliście / spróbowaliście i wszelkie inne „liście”? ? Miłe uwagi mile widziane w komentarzach na dole! ?
Acha, jeszcze jedno!
Zachęcamy Was gorąco do zapisania się na newsletter Places and Plants!
Fejsy i inne takie okropnie tną od jakiegoś czasu zasięgi i wymyślają różne dziwne rzeczy, traktując fanpage’e mocno biznesowo i dążą do sytuacji pt. „nie sypiesz hajsem, to Cię nie widać”. Dlatego zachęcamy do zapisu na newsletter, dzięki czemu otrzymacie powiadomienie o nowym wpisie. Na pewno żadnego spamu od nas nigdy w skrzynce nie znajdziecie 🙂 Aby się zapisać zjedźcie na dół strony i w stopce w lewej kolumnie znajdziecie okienko zapisu. A jeśli czytacie na komórce, to skrolujcie w dół, aż traficie na okienko 🙂
MIŁEGO DNIA I DO PRZECZYTANIA! LISIA KITA
A jeśli podoba Ci się u nas na blogu to zostańmy w kontakcie! Polub nasz fanpage i obserwuj na Instagramie. Daj nam sygnał, że czytasz i się podobało, a nam motywację do pisania! 🙂 <3