Lato nas niesamowicie rozpieszcza, oby jak najdłużej! Nie będzie więc chyba dziwne, że zamieszczam przepis na chłodnik z botwiny? Jeszcze zdążymy się nacieszyć gęstymi i sycącymi zupami zimowymi, right? Chłodnik z botwiny (oczywiście zweganizowany!), to jedna z moich ulubionych zup. Mogę pochłonąć niesamowite jej ilości na raz. Poza tym jest potwornie zdrowy, bo w środku znajdziecie mnóstwo surowej zieleniny! Najlepszy jest w wersji klasycznej, czyli podawany z przysmażonymi lub zapiekanymi ziemniakami. W wersji outdoorowej – koniecznie pyry z ogniska, ze spieczoną w żarze skórką. Pieczenie w ziemniaczków folii metalowej to kulinarne barbarzyństwo i utrata najlepszego ogniskowego smaku! 🙂
Chłodnik z botwiny
2 pęczki botwiny, liści z buraków (z łodyżkami) lub 2 średnie słoiki botwiny zawekowanej
½-1 cytryna
1 pęczek koperku
1 pęczek szczypiorku
1 większy ogórek lub 2-3 małe
1 pęczek rzodkiewek
1 kalarepa/biała rzodkiew (opcjonalnie)
1 – 2 Jogurty naturalne Sojade 400 ml (ewentualnie mleko roślinne niesłodzone)
1 tofu (opcjonalnie)
Sól czarna Kala Namak (opcjonalnie)
Sól
Pieprz
Kroimy drobno botwinę i wrzucamy do garnka. Zalewamy zimną wodą ok 1 cm powyżej poziomu liści. Wyciskamy do środka sok z ½ lub 1 całej cytryny – zależy jak kwaśno lubicie. Dodajemy soli i pieprzu.
Zagotowujemy na małym ogniu, aż botwina całkowicie zmięknie. Zostawiamy do przestudzenia. Jeśli lubicie bardzo zimne chłodniki, albo właśnie jest straszny upał, to po przestygnięciu wsadźcie botwinę jeszcze do lodówki.
W tym czasie siekamy drobno pęczek koperku i szczypiorku. Ogórki i rzodkiewki kroimy w drobną kostkę. Te cztery składniki są obowiązkowe.
Wyjmujemy botwinę dodajemy 1 – 2 jogurty Sojade (w zależności od tego, czy lubicie średnio, czy mocno zabielony i gęsty Wasz chłodnik z botwiny). Jeśli nie macie jogurtu, można użyć niesłodzonego mleka roślinnego np. sojowego lub ryżowego, lepsze to, niż nic, ale wiadomo, że mleko jest wodniste i nie kwaśne, więc zabieli, ale kwasowości i gęstości zbytnio nie doda.
Wrzucamy koper, szczypior, rzodkiewki i ogórki. Próbujemy i dosmaczamy solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Zostawiamy na ok 1 h, żeby smaki się przegryzły. Możecie zjeść od razu, ale jak poczekacie, to będzie lepiej smakowało 😉
Chłodnik z botwiny – wersja opcjonalna na bogato:
Do tego co wyżej, dodajemy jeszcze pokrojoną w drobną kosteczkę kalarepę lub białą rzodkiew. Jak są ładne liście rzodkiewki, to również możecie je posiekać i dodać. Zamiast „wkładki” białkowej, którą w wersji niewegańskiej byłoby jajko, dodajemy pokrojone tofu i dosmaczamy całość solą Kala Namak, której siarkowy posmak doda nam jajecznej nuty.
Taki chłodnik z botwiny ma być gęsty, aż łyżka stoi. Jeszcze lepszy jest na następny dzień, kiedy składniki już naprawdę solidnie się przegryzą. Chłodnik z botwiny z taką ilością surowego zielska, to prawdopodobnie jedna z najzdrowszych zup – szok witaminowy gwarantowany! Poza tym, nie wiem ile to może mieć kalorii? Pięć? 😉 Jeśli nie policzycie ziemniaków oczywiście!
Smacznego! Lisia Kita
Napiszcie mi koniecznie, jak wam się podoba taki chłodnik? A jeśli robicie swoje, to jakie są różnice i jak go jadacie (też z ziemniakami?)? Jestem bardzo ciekawa, co dodajecie, a czego nie – chętnie spróbowałabym jakiejś modyfikacji! A może jedliście kiedyś jakiś super chłodnik (jaki?), lub macie jakąś zupełnie inną recepturę? Czekam na Wasze chłodnikowe refleksje w komentarzach na dole!