Puszcza Kozienicka była w moich planach od jakiegoś czasu. W poprzednią sobotę w końcu dało się zaplanować wędrówkę i troszkę poznać ten las. Powstało zakrzywienie czasoprzestrzeni, las nas wciągnął do tego stopnia, że przepadliśmy na cały dzień! Nie możemy się doczekać kolejnych wizyt, tym bardziej, że czekają na nas jeszcze ciekawsze szlaki. Zapraszamy na spacer!
Wędrówka
Ostatnio postanowiliśmy urozmaicić nasze wypady o więcej wędrówek. Po pierwsze wędrowanie jest fajne. Może nie przemieszcza się szybko na jakieś niesamowite odległości, ale za to ma się kontakt z przyrodą, nie traci szczegółów i można cieszyć się najmniejszymi drobiazgami, a ta filozofia jest mi bardzo bliska. Po drugie postanowiliśmy więcej chodzić w celu poprawiania kondycji. Już teraz jesteśmy w tym nieźli, bo na wyjazdach spokojnie udaje nam się zrobić na piechotę 20-25 km dziennie po miastach, czy w interiorze. Nie mniej jednak chcemy iść dalej (sic!) w tę stronę i poprawiać te wyniki. Może kiedyś wyruszymy na Santiago de Compostella, a w czasach niepokoju, czy innych zawirowań, to też ważna umiejętność móc zwiać szybko i daleko na samych nogach 😉 Po trzecie, wędrowanie (szczególnie w przyrodzie) wyzwala pierwotne uczucia, gdzieś głęboko schowany zwierzęcy pierwiastek i jednocześnie niesamowicie relaksuje. Same plusy!
Puszcza Kozienicka i zakrzywienie czasoprzestrzeni w grzybowym raju.
Puszcza Kozienicka jest największą pozostałością po wielkiej niegdyś Puszczy Radomskiej. W średniowieczu Puszcza znajdowała się na dość ruchliwej trasie Kraków – Wilno. Często tutaj bywał i polował Król Jagiełło. Do dziś można tu znaleźć kilka fragmentów puszczy z prawie niezmienionym krajobrazem i roślinnością. Dla ich ochrony powołano Kozienicki Park Krajobrazowy a w nim 15 rezerwatów.
Na pierwszy raz wybraliśmy sobie pętlę szlaku żółtego: Pionki Główne PKP – Rezerwat Zagożdżon – Pionki Główne PKP. Sam szlak może nie był chwilami powalający, bo sporo momentów prowadziło leśnymi drogami pożarowymi ( a wolelibyśmy mniejszymi), ale za to sama Puszcza Kozienicka nas powitała całym bogactwem. Szczególnie niesamowita była obfitość różnorodnych grzybów. Zawitaliśmy do grzybowego raju i doznaliśmy tam zakrzywienia czasoprzestrzeni… Grzyby i florę podziwialiśmy cały dzień. Poniżej zaledwie ułamek tego co widzieliśmy…
A dlaczego zakrzywienie czasoprzestrzeni? Nasza trasa miała 20,5 km. Maszerowaliśmy dość równym krokiem, może dziarskim to za duże słowo, ale na pewno nie krokiem spacerowym. Przyjmując średnią prędkość marszu 6 km/1h, to cała trasa powinna nam zająć jakieś 3,5-4 h. Dodajmy do tego 2 h zatrzymywania się na zdjęcia i na piknik. Mamy 6h. Tyle teoria. Naszą wędrówkę zaczęliśmy o 10:00 rano, a skończyliśmy po 19:00… Dziewięć godzin, jak nam się najwyraźniej wydawało… równym marszem! Nie mamy pojęcia jak to się stało. Przecież musielibyśmy się czołgać, albo chodzić w kółko, żeby 20,5 km pokonać w dziewięć godzin! Jedyne wytłumaczenie, że Puszcza Kozienicka to po prostu magiczny las, który nas zaczarował swoim pięknem.
Zapraszamy na migawki z tej wycieczki 🙂

Początek i koniec naszej wędrówki, czyli PKP Pionki.

Nasz szlak.

Na poboczu torów znaleźliśmy stary wagon kolejowy.

Wbijamy do lasu

Las wita nas!
Puszcza Kozienicka zaprasza na grzybowy spektakl!

Tęgoskór brodawkowany. U nas trujący, ale podobno w Indiach i Hongkongu jadalny 🙂 Niezmiernie mnie to oda lat fascynuje, że niektóre rośliny i grzyby są trujące lub nie w zależności od kultury…

Sromotnik smrodliwy. Niejadalny, chyba że w postaci jaja, czyli młode osobniki. We Francji i Niemczech owocniki pozbawione warstwy zarodnionośnej są jednak uważane za przysmak 🙂 Śmierdzi.

To samo co wyżej tylko objedzony przez muchy…

Muchomorek

Kolejny muchomor. Uwielbiam! Patrzeć, nie jeść oczywiście, choć na wschodzie się je jada i na pewno kiedyś spróbuję.

Bajka!

Prawdopodobnie Mleczaj chrząstka. Niejadalny, ale po odpowiednim przyrządzeniu można spożywać. Ich wielgachne kapelusze towarzyszyły nam często.

Różne grzybki rosnące na drewnie…

Co to za grzyb?

Siedzuń sosonowy. Pierwszy raz w życiu widziałam takie cudo. Gigantyczny i okazuj się, że jadalny i pyszny. Także jak go kiedyś spotkam w zwykłym lesie, to na pewno spróbuję!

Oprócz grzybów są też jagody i podskubuję troszkę.

Jeśli to czeremcha, to jadalna, a jeśli kruszyna to trująca.

Dwa razy natykamy się też na jabłonki! Ciekawe skąd się tam wzięły?

Apetyczne jabłuszka, idealne na chutney… 😉

Głębiej w las!

Rezerwat Zagożdżon chroni stare, wielogatunkowe drzewostany.

Nie wolno…

Na to patrzeć nie mogę. Jak zdjęcie powyżej ma się do tego? To wolno polować, czy nie?! Zbierać roślin i grzybów nie wolno, a zabijać zwierzęta tak? Zobaczcie jaka luksusowa ta strażnica i nawet krzyżyk powiesili… Jezus ich pobłogosławił w zabijaniu?

Piękne, omszałe drzewa.

Łapa drzewa 😉

Stare dęby w Rezerwacie Ponty Dęby

Czas na piknik! Solidnie zgłodnieliśmy. W menu chlebek, pasta z pietruszki i tofu, pasztet z grzybków shitake, pomidorki i batonik energetyczny na pół.

Skarabeusz!

W drogę!

Przy Nadleśnictwie Kozienice natykamy się na nieznanego świętego…

Chyba to przewidzieli, bo postawili tabliczkę, dzięki której można go zapoznać 😉

Sielanka…

Piękne mokradełka…

Rzęsa wodna ma jak w raju i nie tylko ona…

Maszerujemy dalej. To już ostatni etap, kończymy w rezerwacie Pionki.

Robinia akacjowata.

Mech płonnik.

Paprocie…

I inne roślinki…

Odmiana szczawiku?

Kto wie co to?

Ostatnie wskazówki…

Rezerwat Pionki na skraju Puszczy Kozienickiej.
Tu powinniśmy skończyć, ale w bonusie zapraszamy jeszcze na spacer po Pionkach. Ponieważ zostawiliśmy auto pod PKP Pionki, a szlak kończył się w pobliżu PKP Pionki Zachodnie, to mieliśmy możliwość jeszcze przespacerować się po tym miasteczku. Troszkę byliśmy w szoku, bo dosłownie prosto z lasu weszliśmy na osiedle zdecydowanie pamiętające lepsze czasy. Idąc dalej mieliśmy wrażenie, że wręcz cofamy się w czasie… Co potwierdza nasza teorię o zakrzywieniu czasoprzestrzeni w tamtym rejonie 🙂

Po wyjściu z lasu powitało nas osiedle.

Dwa w jednym, czyli „klocek polski” i mrówkowiec w jednym.

Centrum handlowe zaprasza na promocję!

Dawno nie byliśmy w sklepie z ladą i Panią, którą się prosi o podanie towaru 🙂

Na osiedlu grasuje szalony Edward Nożycoręki i przycina wszystkie krzaczki. Ładnie!

Jeszcze krzak, czy już sztuka? 😉

Sobotnie popołudnie w Pionkach

Manhattan… Coś słyszałam 😉

Zachód słońca w Pionkach.

Tu widać wyraźnie gdzie przebiega granica kolejnego progu czasowego. Cofamy się dalej…

Mocno nadgryziony zębem czasu 🙂

Temu schodzi skóra, ale daje rade.

Kolejny drewniany dom.

Zapomniana uliczka

Ciekawy kształt… Wczesne rokokoko? 🙂

Stary hydrant.

Fascynujące zapałki! Umieram z ciekawości, żeby poznać genezę nazwy! ;D
The End
Jak Wam się podobała nasza wycieczka? Zdarza wam się zakrzywienie czasoprzestrzeni? 🙂 Lubicie wędrować i piknikować na łonie przyrody? Jeśli tak, to podzielcie się koniecznie ciekawymi miejscami na bliższe i dalsze wędrówki. w komentarzach! Może kiedyś my, albo inni czytelnicy któregoś dnia się tam wybierzemy? Podzielcie się też wpisem ze znajomymi! 🙂