Tofucznica z ogniska z krwawnikiem i szczawiem zjadana w beztroski lipcowy poranek na śniadanie pod gołym niebem, to jedna z tego rodzaju chwil, które lubię najbardziej. Kiedy tydzień temu znajoma, która wybierała się w odwiedziny do nas na działkę, poprosiła o tofucznicę na śniadanie, bo jeszcze jej nie próbowała, zadałam sobie sprawę jak dawno ja sama już nie jadłam tofucznicy! Pomysł został czym prędzej wpisany do menu.
Tofucznica z ogniska z krwawnikiem i szczawiem
Wegańska „jajecznica”, czyli tofucznica, to po prostu tofu smażone w sposób przypominający jajecznicę, a tym samym jedno ze sztandarowych wegańskich śniadań. Ponieważ (z powodu remontu kuchni w działkowym domku) nasze śniadanie mieliśmy „po cygańsku” – na łonie natury przy ognisku, z ziemniaczkami pieczonymi w żarze, to nie było przeszkód, żeby nie zrobić na ognisku również tofucznicy. Usmażyliśmy nasze tofu na starej, metalowej patelni, którą nomen omen moja ciocia nazywa cygańską. Prawdziwa cygańska, czy nie, ale ciężka jak diabli, z długą rączką i do ogniska niezastąpiona.
Taka tofucznica, smażona na prawdziwym ogniu, lekko podwędzona dymem i jedzona na świeżym powietrzu to zupełnie inna bajka. Do przyprawienia użyłam świeżo zebranych na łące: krwawnika dla ostro – gorzkawego smaku, młodego szczawiu dla kwaśnych nut. A dodatkowo szczypioru, czarnuszki, a także czarnej soli kala namak dla „jajecznego” posmaku. Warto dodać kurkumy dla żółtego koloru. Ja nie miałam, dlatego wypadła nieco blada. Za to w smaku nasza cygańska tofucznica wyszła naprawdę świetnie – nawet najbardziej zdeklarowany mięsożerca w towarzystwie się skusił i – jeśli dobrze widziałam kątem oka – to brał dokładkę!
Składniki na 4 osoby:
3 opakowania tofu naturalnego po 180 g
olej (ja miałam po suszonych pomidorach w oleju – nie wyrzucajcie go, jest aromatyczny, pełny smaku i świetny jako baza do smażenia tofu)
15 listków krwawnika
10 listków młodego szczawiu
szczypior (ile lubicie)
2 łyżeczki czarnuszki
sól kala namak
pieprz
kurkuma, której u mnie nie było
Tofu rozdrabniamy widelcem lub palcami. Rozgrzewamy mocno olej. Wrzucamy i smażymy tofu na dodając po kolei wszystkie pozostałe składniki. Ot i cała filozofia! W domu możecie tofucznicę robić na sto sposobów dodając rozmaite składniki, zioła i przyprawy. Eksperymentujcie!
Robiliście kiedyś tofucznicę? Lubicie? A może macie już swoje ulubione wersje? Podzielcie się w komentarzu recepturą! A jeśli znacie kogoś kogo ten przepis może zainteresować to udostępnijcie dalej!
Miłego dnia! Lisia Kita