Dzień dobry! ?
Pora na podsumowanie października!
Nic to, że całkiem niedawno pisałam spóźnione podsumowanie września 😀
Październik… W przeciwieństwie do września, spędziliśmy go ekstremalnie stacjonarnie dzieląc czas między mieszkanie, a weekendowe wypady do domku na wsi w celu zaczerpnięcia odrobiny świeżego powietrza i tlenu. W sezonie grzewczym – towar deficytowy! 😀
Nawet w deszczowe, zimne, pochmurne dni na wsi siedzi się nam dużo przyjemniej niż w mieście. Zawsze coś się ciekawego dzieje – a to przyjadą znajomi, z którymi można pogadać przy ognisku pichcąc w kociołku, a to drzewo się złamie, a to lis wpadnie z wizytą. Raz znajdzie się kanie, a raz wyrosną dziwne grzyby na całym terenie. Karmi się koty, ptaki i wiewiórki, a ostatecznie liczy krople deszczu i obserwuje żółknące liście 😀 A wieczorem grzeje się kości przy kozie i gapi w ogień. Głowa odpoczywa. To w wolne dni.
A w inne siedzieliśmy (i siedzimy) w domu w mieście na czterech literach, bo cały miesiąc dręczy mnie Tajemniczy Kaszel, którego końca – póki co – nie widać :/ Bardzo jest to męczące fizycznie i frustrujące psychicznie – zwłaszcza, że nie ma żadnego sensownego tropu odnośnie diagnozy. Jedyne co, to mam wrażenie, że zostałam testerem coraz bardziej fantazyjnych i randomowych leków. Wiecie, recepty wypisywane na zasadzie „to może spróbujmy teraz tego, tamtego proszę już nie brać”. I to mnie wkunerwuje. Zwłaszcza, że nie działa. A nie po to cały czas o siebie dbam, patrzę z uwagą na to co wkładam do paszczy, żeby potem w kilka tygodni naćpać się lekowym koktajlem, który wywołałby szacun u samego Elvisa P. i Amy W. razem wziętych :/ Nie ma to jak przejechać organizm lekowym walcem. Zwłaszcza, że nie działa…!
Za to z rzeczy pozytywnych to dzięki powyższemu udało mi się zrobić dość konkretne czystki w domu w duchu „minimalizmu”, powiedziałam „do widzenia” wielu rzeczom (co za rozkoszne uczucie!) i ogarnęłam sporo przestrzeni na co nigdy nie było czasu. Bardzo mnie to cieszy i chcę więcej! Długa jeszcze droga przede mną bo niestety – z domu wyniosłam wzorce chomikowania. Dlatego piszę „minimalizm” w cudzysłowie, bo prawdziwe minimalistki umarłyby ze śmiechu widząc mój „minimalizm” 😉 W każdym razie takie jesienne porządki to bardzo odświeżająca sprawa i miły start w okres jesienno – zimowy. A dla mnie jest to zdecydowanie najcięższy okres w roku, którego mottem jest szeptana mantra „I will survive…” ;D Macie tak? Czy może właśnie rozwijacie skrzydła? 🙂
Poza tym, dzięki większej ilości wolnego, miałam też okazję wyżyć się kulinarnie. Gotowałam zdecydowanie częściej niż ostatnio, gdy nie było za wiele czasu, a jak był czas, to dla odmiany nie było weny. Znacie to? W każdym razie natchnienie kulinarne targało mną w październiku na wszystkie strony – były grane chleby, pasztety, rameny, zupy z nasturcji, pasty, bigosy, polenty i inne cuda wianki 🙂 Miło znowu wejść w rytm częstszego i ciekawszego pichcenia. Niektóre przepisy pojawią się na blogu – stay tuned!
W październiku (mimo Tajemniczego Kaszlu!) udało nam się nawet raz ukulturalnić (mieliśmy rzut kamieniem od domu :D) i poszliśmy na koncerty folkowe w ramach 3 Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Folkowej „Grodzisk FOLK FEST 2017”. Chodzimy co roku i co roku jesteśmy zachwyceni poziomem imprezy i doborem wykonawców – albo nasi ulubieni, albo odkrywamy nowe perełki 🙂 W tym roku oczywiście najbardziej czekaliśmy na Żywiołaka 🙂 Jeśli lubicie takie klimaty, to koniecznie wpiszcie sobie do kalendarza i wpadajcie za rok – warto!
Żywiołakowa klasyka, czyli „Noc Kupały”
To tyle o październiku! Tymczasem…
zapraszam na:
- migawki w postaci fotokolażu z października na poczatku wpisu (aby powiększyć kolaż i obejrzeć zdjęcia w powiększeniu, kliknij prawym przyciskiem myszy i „otwórz grafikę w nowym oknie” oraz powiększ kliknięciem),
- Instagram (zaglądajcie bo będzie coraz więcej zdjęć z wyprawy) oraz FB,
- a poniżej wpisy z bloga, które pojawiły się w zeszłym miesiącu :
CO SIĘ DZIAŁO W PAŹDZIERNIKU NA PLACES AND PLANTS?
podróże:
Pierwszy z serii wpisów o naszej ponad 300 kilometrowej wędrówce w Portugalii i Hiszpanii! Zajrzyjcie, o co chodzi, bo niedługo dziennik z podróży i inne wpisy na temat!
Droga Camino de Santiago. O co w ogóle chodzi w tym chodzeniu?!
Niezapomniana skrzynka w Niemczech (są tu fani Geocachingu? 🙂 ) i zarazem miejsce w Meksyku, które wpisaliśmy na podróżniczą wish – listę. Tylko pewnie będziemy się bali pojechać! 🙂
Przerażające miejsce! Wyspa lalek, czyli Isla de las Muñecas… w Niemczech!
recenzja:
Super fajna gra w parze lub w kilka par! W sam raz na ciemne i zimne jesienno – zimowe wieczory!
Recenzja: Gra planszowa „Gierki małżeńskie” z rysunkami Andrzeja Mleczki
A to się u nas działo we wrześniu!
A może jesteście ciekawi co działo się rok temu w październiku? 🙂
A jak Wam minął ostatni miesiąc? Co fajnego zrobiliście / poznaliście / usłyszeliście / spróbowaliście i wszelkie inne „liście”? ? Miłe uwagi mile widziane w komentarzach na dole! ?
A jeśli podoba Ci się u nas na blogu to zostańmy w kontakcie! Polub nasz fanpage i obserwuj na Instagramie. Daj nam sygnał, że czytasz i się podobało, a nam motywację do pisania! 🙂 <3
zajrzyj i polub nas na: facebooku !
obserwuj nas na: instagramie !
MIŁEGO DNIA I DO PRZECZYTANIA! LISIA KITA