Dzisiaj zapraszam Was na pierwszy z wpisów o produktach roślinnych, które możemy znaleźć w sklepie, a nie na łące, czy w lesie 🙂 Przed wami haul zakupowy – roślinny i prozdrowotny. Jakby nie było, wszyscy musimy kupować, aby się odżywiać i zdrowo żyć. My jeszcze nie doszliśmy do etapu, kiedy większość jedzenia będziemy umieli wyhodować sami oraz znaleźć w naturze, ale małymi krokami do tego dążę 🙂
Haul zakupowy roślinny i prozdrowotny #1
W obecnych czasach, gdy w tzw. pierwszym świecie cierpimy na nadmiar wyboru pożywienia, jesteśmy bombardowani reklamami przez koncerny, które mają na celu przede wszystkim zysk, a niekoniecznie nasze dobro, a na dokładkę jesteśmy zalewani biegunką informacyjną 24/7 (przy czym niekoniecznie mamy demokratyczny dostęp do wszelkich możliwych źródeł informacji), to kwestia świadomych wyborów stała się sprawą kluczową – i polityczną też zresztą.
Na Places and Plants będziemy próbować nowych rzeczy, zamieszczać haule i recenzje produktów spożywczych, kosmetycznych i podróżniczych, aby podnosić naszą i Waszą świadomość na wyższe poziomy w kwestii dokonywania wyborów, poszukiwania i kupowania wartościowych rzeczy , jak również żeby po prostu pokazać Wam co fajnego, albo niefajnego udało się znaleźć w sklepie, pomóc w wyborze, zainspirować. Świadome zakupy robimy już od długiego czasu, choć oczywiście wpadki i miny na tym polu są nieuniknione 🙂 Na ten temat na pewno jeszcze napiszę więcej, niż mały akapit, bo o ile dla osoby będącej już na tej ścieżce to będzie prawdopodobnie banalne, to dla osoby na początkach tej drogi każda informacja może być przydatna i motywująca.
Dzisiejszy haul zakupowy zrobiłam w moim ulubionym sklepiku Natura u Pani Gosi w Grodzisku. Jest tam wszystko co zdrowe, naturalne, wegańskie, bezglutenowe i nie tylko, to czego mogłabym zapragnąć i jeszcze dziesięć razy tyle, a do tego najmilsza właścicielka ever 🙂 Muszę naprawdę się pilnować, żeby nie wydać tam za dużo. Zawsze jak idę po coś konkretnego, to znajdę coś nowego i ciekawego! Dziś wybrałam się po moje ulubione naturalne i wegańskie jogurty (będę jeszcze o nich pisać) oraz płatki drożdżowe, które mi się skończyły. Zaczynam też myśleć już o suplementacji i podbiciu odporności na jesień i zimę. Jogurty i płatki przyjadą za parę h, więc skupiamy się póki co na tym co przyniosłam do domu.
Olej lniany Lenfarm
Wiedziałam, że olej lniany jest bardzo zdrowy, ale ostatnio przeczytałam porównanie różnych olejów. Okazuje się, że olej lniany jest najzdrowszy i najkorzystniejszy dla naszego organizmu. O kilka długości wyprzedza np. oliwę z oliwek! Zawiera bardzo dużo kwasów tłuszczowych wielonienasyconych – aż 67 g/100ml oraz dużo dobroczynnych kwasów Omega-3 i Omega-6 podobno w bardzo dobrych proporcjach. Ważne jest, żeby był to olej tłoczony na zimno i wysokolinolenowy. Taki olej ma dość krótki termin przydatności do spożycia, trzymamy go w lodówce nawet zamknięty (taki też kupujemy!), nie smażymy na nim. Do tej pory kupowałam taki zwykły olej lniany, dostępny normalnie na półce w sklepie – okazuje się, że to nie to samo. Postanowiłam więc na jesień zafundować nam ten lepszy i podbić trochę podaż kwasów omega.
500 ml; 11 pln
Sam sok z żurawin wielkoowocowych Viands
Jesień to sezon na infekcje dróg moczowych, a to moja pięta achillesowa. Zaczynam więc na razie w sposób delikatny i całkowicie naturalny uodparnianie na powyższe. Żurawina oprócz tego, że działa dobroczynnie i przeciwbakteryjnie na układ moczowy i pokarmowy, to zawiera witaminy C, B1 i B2, sole mineralne, garbniki i antocyjany działające przeciwnowotworowo i wzmacniająco na odporność oraz wpływa pozytywnie na układ krążenia i działa przeciwmiażdżycowo. Jest to naturalny sok (nie z koncentratu) i bez żadnych dodatków, więc jest dość cierpki. Da się go pić solo, lepiej wchodzi nieco rozcieńczony, ale myślę, że najlepiej sprawdzi się jako wkładka do owocowych smoothies!
500 ml; 13,90 pln
Tapioka Kridsada Food
Tapioka, odkąd jej po raz pierwszy spróbowałam robiąc ten deser z przepisu Jadłonomii, ma swoje stałe miejsce w szafce kuchennej. Uwielbiam ją – i choć nie jestem fanką deserów, to w tapioce jestem zakochana na zabój! Robiłam już różne wariacje tego deseru i zawsze jest bosko. Właśnie mi się skończyła i musiałam uzupełnić zapasy 🙂
400 gr; 7,10 pln
Mieszanka witalna Aura Herbals
Wypatrzyłam tą mieszankę i postanowiłam nabyć. Jasne – mogłabym ją zrobić sama, ale nie była droga, a ponieważ jestem sową, to poranki nie są tą porą, kiedy tryskam błyskotliwością i energią, więc gotowa mieszanka będzie jak znalazł. Zawsze to dwa procesy myślowe mniej 😉 Myślę, że idealnie sprawdzi się w smoothies, owsiankach, jaglankach i innych tym podobnych. Skład to: 65% mielone siemię lniane, 20% wiórki kokosowe, 15% kruszone ziarno kakaowca. Plus kolejna dawka kwasów Omega – 3 i Omega – 6 🙂 Były też inne wersje m.in. z babką płesznik, więc następnym razem się pewnie skuszę i wypróbuję też inne.
200 gr; 7,40 pln
Bio cukier kokosowy Intenson
Zwykłego cukru nie stosuję już od dawna. Czasem od wielkiego dzwonu zdarzy mi się posłodzić herbatę w gościach, ale potem zawsze żałuję, bo fatalnie się czuję – ból brzucha, skok i spadek cukru we krwi z otępieniem i zakwaszenie w ustach – brrr…! Czasami zastanawiam się jak przeżyłam tyle lat dzieciństwa i młodości na cukrze…;) Od dłuższego czasu stosuję fiński ksylitol do słodzenia i bardzo sobie go chwalę, ale są też głosy krytyki. Ostatnio kilka razy zdarzyło mi się przeczytać pozytywne opinie o cukrze kokosowym, więc dla odmiany i z ciekawości postanowiłam spróbować. Cukier kokosowy zawiera też sporo żelaza 72 mg/100g co daje 514% dziennego zapotrzebowania, także na odżywianiu wegańskim jest nie do pogardzenia. Czyli, jeśłi dobrze liczę, to w sumie 14,5 gr cukru kokosowego zaspokaja 100% dziennej podaży żelaza. To tak dla zobrazowania, bo oczywiście nie zamierzam przyjmować żelaza tylko z cukru 😀 Dam znać jak się sprawdza.
350 gr, 15,60 pln
To tyle na dziś. Jak jutro uda mi się odebrać jogurt i płatki do dodam do wpisu.
Edit: Udało się odebrać brakujące rzeczy:
Jogurt naturalny Sojade
Ten jogurt to stały bywalec naszej kuchni. Jest gęsty, przepyszny i ma mnóstwo zastosowań. Będę zamieszczać na blogu jego recenzję, więc nie rozpisuję się teraz.
400 gr; 8,40 pln
Płatki drożdżowe nieaktywne Bio Planet
Płatki drożdżowe to must have w kuchni wegańskiej. Stanowią źródło smaku umami (oraz witamin z grupy B!), dodają głębi potrawom. Wkręcamy je w pasty, dodajemy do zup i gulaszy, posypujemy makaron, kasze i ryż. Te tutaj nie są idealne ze względu na skład bo zwierają mąkę pszenną (po co?!), więc nadal poluję na takie jakie miałam poprzednio o czystym składzie.
Tym razem to już naprawdę wszystko ;D
Napiszcie jak Wam się podobają zakupy? Czy coś z tego już próbowaliście? Używacie tych produktów i macie może coś do dodania w tym temacie? A może dopiero macie zamiar używać? Może macie inne marki lub produkty warte wypróbowania i polecenia? Bardzo lubię nowinki 😉 Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii! Share Your thoughts! 🙂