Dzień dobry!
Do tej pory jadłam i robiłam bardzo różne wegańskie pasty a la jajeczne. Z przepisów własnych i z przepisów cudzych. Z reguły są to bardzo smaczne pasty, ale jeśli oceniać aspekt podobieństwa ich smaku do jajka, no to wiecie… bardzo dobrze, dostatecznie. Ale TA pasta jajeczna to zupełnie inna historia. Ta po prostu wymiata! I do tego jest tak prosta do zrobienia, że aż nie do wiary.
Pasta „jajeczna”. Sto procent smaku, zero procent jaj!
Nie myślcie sobie, że jestem aż tak genialna 😉 Nie siedziałam i nie obmyślałam tygodniami tajemniczego wzoru na jajeczny smak bez jajka. Ten wynalazek powstał całkowicie przez przypadek, ale hej! Czyż nie tak powstają najlepsze rzeczy? 😉 Zaczęło się od tego, że zostało mi trochę ugotowanego grochu. Postanowiłam zrobić z niego pastę i pomyślałam, że wypróbuję, jak sprawdzi się z grochem nowy olej lniany, o którym pisałam w tym wpisie. Chlusnęłam hojnie na groch, zmiksowałam, spróbowałam, żeby pomyśleć co by tu jeszcze pasowało. I zdębiałam… Pasta jajeczna!!!
Nie „prawie jak pasta jajeczna”, tylko stuprocentowo pasta jajeczna! Nie mogłam w to uwierzyć. Jak to? Groch + olej lniany = jajko?! 🙂 Poczekałam na Wilka i kazałam mu spróbować, bo ciągle niezbyt dowierzałam swoim kubkom smakowym. Wilk potwierdził, że nic mi się jednak nie wydaje! Najwyraźniej sekret „jajeczności” tkwi w specyficznym posmaku oleju lnianego wysokolinolenowego… Będę jeszcze robić testy na nieweganach i innych strączkach 😉 Tymczasem dzielę się z wami odkrytą recepturą 🙂
Pasta jajeczna
2 szklanki ugotowanego grochu (nie z puszki!)
4 – 6 łyżek świeżego oleju lnianego wysokolinolenowego
sól zwykła lub czarna sól kala namak
pieprz
szczypiorek
Groch namaczamy na kilka h/ na noc i gotujemy do miękkości. Ja użyłam akurat organicznego grochu ze Szwecji (od razu sprostuję – nie, nie sprowadzam sobie grochu ze Skandynawii 😀 – dostałam w prezencie). Ale coż, że ze Szwecji? Mam nadzieję, że szwedzki groch po ugotowaniu smakuje jak jajko! 😉 Podejrzewam, że polski groch powinien poradzić sobie równie dobrze.
Miksujemy groch z olejem lnianym. (Tutaj uwaga – koniecznie musi być świeży, wysoko linolenowy, taki który kupuje się z lodówki, najlepiej w jakimś ekologicznym sklepie, taki z półki marketu to nie to samo. Tutaj kilka dodatkowych informacji.) Próbujcie jaka intensywność smaku Wam odpowiada. Jeśli pasta jest zbyt sucha, można do miksowania dodać trochę wody.
Dodajemy soli i pieprzu. Jeśli chcecie jeszcze bardziej podbić jajeczny smak pasty, to dodajcie czarnej soli kala namak, ale naprawdę – sam olej robi już robotę, więc nie jest to konieczne.
Siekamy szczypiorek i wrzucamy do pasty.
I tyle! Proste jak budowa cepa!
Na zdjęciu pasta występuje w towarzystwie kwiatów bazylii 🙂
Kto ma ochotę spróbować? Napiszcie mi koniecznie, czy wyszła. Bo szczerze? Zrobiłam już dwa razy, powtórka eksperymentu udowodniła prawidłowość wzoru, a ja ciągle niedowierzam 🙂 A tak z ciekawości – brakuje lub brakowało wam w ogóle jajek na weganie? Mi nie, ale to zaskoczenie i odkrycie mnie naprawdę ucieszyło i jedliśmy tą pastę z wielkim smakiem! Macie w ogóle jakieś swoje przepisy z zamiennikami jajek? Chętnie wypróbuję! 🙂 Dajcie znać w komentarzach na dole!