DZIEŃ DOBRY!
Pora na podsumowanie marca
Jeśli chodzi o marzec to zdecydowanie najlepszym z możliwych początkiem miesiąca był mój wyjazd solo do Barcelony. Początkowo mieliśmy jechać z Wilkiem razem, ale niestety sprawy zawodowe zatrzymały go w Warszawie. Potem całkiem spory kawał miesiąca jeździliśmy na szmacie, żeby trochę odświeżyć mieszkanie na wiosnę. Sukces połowiczny – works in progress 😉 W marcu mieliśmy też po raz pierwszy przyjemność uczestniczyć w spotkaniu blogerów kulinarnych Food Blogger Fest 9. Bardzo nam się podobało! Poza tym udało się spotkać ze znajomymi oraz zrobić wypad do Puszczy Kamienieckiej. Byliśmy też na działce na wsi. Cieszę się, bo pogoda sprzyja i jedzenie już rośnie – zebrałam świeżutkie młode pokrzywy! Mniam! A miesiąc zakończył się równie cudownie jak się zaczął, bo… wygrałam pobyt w apartamencie w Portugalii 🙂 Kwietniu! Bądź równie dobry lub lepszy! 😀
Co działo się u nas w lutym?
Barcelona solo!
Chociaż było mi przykro, że Wilk musi zostać i że ja nie mogłam z nim dzielić wrażeń z Barcelony na bieżąco, to mimo tego wyjazd był super udany! Zanim się poznaliśmy, to jeździłam z plecakiem solo na dłuższe wyprawy, więc wyjazd samej nie jest dla mnie żadnym problemem. Co więcej, okazało się w tej Barcelonie, że mimo iż dobrze się z Wilkiem dogadujemy w drodze, to jednak trochę mi brakuje też wyjazdów solo. Czuję, że coś kiełkuje w tym temacie 😉
Ale do adremu (jak to nie nigdy mówią puryści językowi), czyli wróćmy do Barcelony.
Barcelona jest świetna. Moim subiektywnym zdaniem może nie tak super jak Lizbona, ale nr 2 – zdecydowanie. Na pewno chcę wrócić, bo wielu rzeczy nie udało mi się zobaczyć, a na inne się po prostu nie spinałam. To nie jest miasto na weekend, moje cztery dni też mi było za mało. Jest to miasto wielowarstwowe, szkatułkowe. Zwiedzanie Barcelony to trochę jak zabawa kalejdoskopem – masz przed sobą przepiękny, kolorowy obraz, który starasz się dokładnie obejrzeć, ale nawet nieznaczny, niezamierzony ruch ręką zamienia go w nowy obraz – równie atrakcyjny i fascynujący.
To samo było w Barcelonie – mogłam planować, ale rzadko kiedy plan był sztywny. Za dużo się działo po drodze, wystarczyło zajrzeć w jakiś zaułek czy uliczkę, a potem w kolejną. I tak z „szybkich 15 min marszu do metra, żeby pojechać do …. ” robiła się eksploracja zakamarków, oglądanie fasad i detali architektonicznych, na których schodziło całe przedpołudnie! I to tylko na drodze do metra! 😀 Praktycznie w każdym miejscu Barcelona daje więcej niż się spodziewasz i bardzo ciężko się temu oprzeć 🙂
Co mnie zachwyciło najbardziej? Chyba to jak w Barcelonie na każdym kroku historia przenika się z kulturą i sztuką – i to sztuką w każdym wydaniu. Od wspaniałej, różnorodnej architektury, poprzez sztukę nowoczesną, aż po street art. Twórczą energię czuć wręcz w powietrzu, można ją chyba chłonąć skórą przez osmozę 😉
Zdecydowanie chcę wrócić i to im szybciej tym lepiej 🙂
Food Blogger Fest 9
W którąś sobotę wzięliśmy udział w Food Blogger Fest. Jest to jednodniowe wydarzenie dla blogerów kulinarnych, które odbywa się w Warszawie. Były prelekcje – od merytorycznych, przez inspiracyjne po takie związane z kulturą. Najbardziej chyba zapadł mi w pamięć wywiad z Adrianną Marczewską młodą szefową kuchni oraz prezentacja inicjatywy FILMS for FOOD, dzięki której można oglądać filmy z jedzeniem w roli głównej 🙂 Poza tym zjedliśmy fantastyczne meksykańskie jedzonko w wersji wegan (braliśmy trzy dokładki, ale ciii… ) i spróbowałam okropnego napoju, który smakował jak mazowszanka z rozpuszczonymi słynnymi żelkami w kształcie misiów 😀
Acha i kupiłam sobie książkę, która puściła do mnie oczko ze stoiska. Nazywa się „Dbaj o siebie” Nadii Narain i Katii Narain Philips. A ponieważ temat jest mi ostatnio bliski, to uznałam, że to oczko coś znaczy i nie mogę tego zignorować. Zwłaszcza jeśli jest 40% taniej 😉 Z tego co widzę, to książeczka jest takim kompendium, zbiorem rad i tricków, jak zadbać o siebie bardziej w różnych sferach. Nie wyczerpuje ona oczywiście poruszonych tematów, ale ta forma wbrew pozorom jest bardzo fajna. Można zainteresować się kilkoma rzeczami i sukcesywnie wprowadzać je do życia, a w razie potrzeby pogłębienia na dany temat wiedzy, zgłębiać ją już we własnym zakresie.
Spotkania towarzyskie i wędrówka w Puszczy Kamienieckiej
W jeden z marcowych weekendów mieliśmy spotkania towarzyskie. W sobotę byliśmy na spotkaniu – kolacji u kawałek czasu nie widzianych znajomych zwieńczonej opowieściami i zdjęciami z wyjazdu do Panamy. Panama wygląda naprawdę super i wpisuję ją niniejszym na listę do zobaczenia. Bo do tej pory, tak szczerze mówiąc, to moja wiedza kończyła się na dwóch skojarzeniach: Kanał Panamski i kapelusze panama 😀
Następnego dnia (w ramach zadania ze Słoika Aktywności: SA 05/2019) w tym samym składzie spotkaliśmy się na wędrówkę szlakiem w okolicach Puszczy Kamienieckiej, przez Rezerwat Czaplowizna. Czapli nie widzieliśmy, ale za to widzieliśmy żurawie! A żurawie moi drodzy to jest rarytas, bo przeczytałam u cioci Wiki: „W Polsce nieliczny lub bardzo nieliczny ptak lęgowy niżu (5-6 tys. par).” Szkoda, że nie udało nam się do nich zakraść na tyle, żeby zrobić dobre zdjęcie. Poza żurawiami były dzięcioły i inne ptaki, były wiosenne kwiatki, były bagna i mokradła. Jednym słowem wędrówka się udała, wiosenna pogoda dopisała, piknik też się odbył, wszystko zjedzone. Z rzeczy nietypowych, które jeszcze zobaczyliśmy z kronikarskiego obowiązku zapisuję: galopujący w tą i z powrotem lekko szalony koń oraz wielka góra używanych butów.
Powitanie wiosny na działce i zaproszenie od losu do Portugalii 🙂
Kolejny weekend marca spędziliśmy na działce na wsi. Noce były jeszcze chłodne, więc zapewne ostatni lub przedostatni raz w tym roku paliliśmy w kominku. Z dobrych wiadomości: narąbanego jesienią na zimę drewna nam spokojnie wystarczyło, a nawet sporo jeszcze zostało. Koty przetrwały zimę w bardzo dobrej formie i zaczynają już grzać dupki na słoneczku. Wybił mi czosnek niedźwiedzi, który wsadziłam w zeszłym roku w formie kawałka zdechłej roślinki z marketu. Trzymajcie kciuki, żeby rósł dzielnie!
Po powrocie do domu okazało się, że los ma dla nas nielichą niespodziankę. Wróciliśmy wieczorem, doszorowaliśmy się po działce, zjedliśmy i wrzuciliśmy sobie niedzielny filmik z kanału PodróżoVanie na YT, który oglądamy kibicując Kasi i Łukaszowi w ich podróżach kampervanem. Tego dnia miało być rozwiązanie konkursu, w którym można było wygrać pobyt w pięknym apartamencie w Portugalii. W którym owszem, wzięłam udział, ale wiecie – ja nigdy nic nie wygrałam. Ja nawet w życiu trójki w lotka nie wygrałam. A tu nagle słyszę coś mniej więcej takiego: (bo nawet z wrażenia nie pamiętam jak to dokładnie brzmiało): „Wygrywa osoba o numerze 823, która napisała historię o podróży na Saharę. Ta opowieść nas zauroczyła, sprawiła, że sami chcielibyśmy tam teraz pojechać”. Zamarłam, ale jeszcze do mnie nie dotarło, dopiero Wilk musiał mi powiedzieć „WYGRAŁAŚ!!!” Ale i tak zajęło mi dobry tydzień, zanim naprawdę do mnie dotarło 🙂 Okropnie się cieszę! Lecimy w maju / czerwcu.
A więcej o tym możecie przeczytać w poście na fb zalinkowanym poniżej 🙂
słoik aktywności – reaktywacja
Z nowości – donoszę, że reaktywowaliśmy również nasz Słoik Aktywności z nieco zmienionymi zasadami. W zeszłym roku padł – ale bynajmniej nie z braku czasu, co z nadmiaru aktywności pozasłoikowych Niedługo na blogu pojawi się osobny wpis na temat Słoika Aktywności w wersji PRO z nowymi, chyba lepszymi zasadami. Jeśli nie czytaliście poprzedniego wpisu i nie wiecie o czym ja w ogóle piszę, to zajrzyjcie do poniższego wpisu. W telegraficznym skrócie: losujemy różne ciekawe zadania i wyzwania do wykonania w celu urozmaicenia dnia powszedniego i aktywizacji czterech liter
W marcu wylosowaliśmy następujące zadania:
SA 05/2019: Spacer Puszcza Kamieniecka.
Wykonane, opisywałam powyżej.
SA 06/2019: 2h zawody strzeleckie
Wykonane. Na wsi zrobiliśmy sobie z Wilkiem zawody w strzelaniu do wiszącej ruchomej tarczy, do wiszącej puszki i do korka. Pokonałam Wilka z kretesem, z litości nie podam Wam nawet wyników 😉 W każdym razie dobra rada: jak kiedyś nadejdzie apokalipsa i będziecie potrzebowali ludzi do grupy survivalowej to bierzcie najpierw mnie 😉
SA 07/2019: Muzeum Kolejnictwa Warszawa
Niewykonane – przechodzi na kwiecień.
SA 08/2019: Pójść do Escape Room
Niewykonane – przechodzi na kwiecień.
raport: #52newthingschallenge
W wyzwaniu #52newthingschallenge skupiamy się na tym aby dokumentować nowe doznania i sięgać po nowe. W lutym do nowych doświadczeń zaliczam:
09/2019: Próbowaliśmy nopales, czyli opuncji – kaktusa, tej zielonej części w daniu meksykańskim. Dobre!
10/2019: Widzieliśmy na żywo żurawie
To tyle podsumowania, a tymczasem…
zapraszam na:
- migawki w postaci fotokolażu poczatku wpisu (aby powiększyć kolaż i obejrzeć zdjęcia w powiększeniu, kliknij prawym przyciskiem myszy i „otwórz grafikę w nowym oknie” oraz powiększ kliknięciem),
- Instagram oraz FB,
- a poniżej wpisy z bloga, które pojawiły się w zeszłym miesiącu:
co się działo w marcu na places and plants?
lifestyle:
https://placesandplants.com/share-week-2019-trzy-ciekawe-blogi-ktore-polecam-w-tym-roku/
podróże:
https://placesandplants.com/trzy-dni-w-raju-z-widokiem-na-atlantyk-glamping-canto-das-fontes-madera/
poprzedni miesiąc:
https://placesandplants.com/migawki-miesiaca-luty-02-2019/
A jak Wam minął ostatni miesiąc? Co fajnego zrobiliście / poznaliście / usłyszeliście / spróbowaliście lub jakieś inne “liście”? Dajcie znać komentarzach na dole!
MIŁEGO DNIA I DO PRZECZYTANIA! LISIA KITA
A jeśli podoba Ci się u nas na blogu to zostańmy w kontakcie!
- Zapisz się na newsletter, aby otrzymywać powiadomienia o nowym wpisie na email.
- Polub nasz fanpage i obserwuj na Instagramie – to dla nas sygnał, że dobrze Ci się czytało
- A jeśli tak było, to będzie nam super miło, jeśli zostawisz dwa słowa w komentarzu na dole. To nam daje ogromną motywację do pisania! A poza tym, chcemy Cię poznać, zamiast pisać do nie wiadomo kogo <3