Dzień dobry!
W ten weekend natura była bardzo hojna. Udało mi się zebrać koszyczek owoców dzikiej róży oraz całkiem pokaźny kosz derenia. Od razu przyszła mi do głowy konfitura z derenia i dzikiej róży podkręcona kardamonem, goździkami i rumem. Konfitura udała się znakomicie (już była testowana w różnych konfiguracjach), mimo, że były to moje pierwsze przetwory w życiu! Jestem z siebie bardzo dumna 😉
Konfitura z derenia i dzikiej róży z rumem i kardamonem
Składniki:
Kosz derenia (mogło być ze 2 kg)
Koszyk róży (mogło być z 0,5 kg)
400 gr cukru żelującego
3 gniazdka nasienne zielonego kardamonu
5 – 8 goździków
woda
Umyć dereń, wrzucić do garnka i podlać niewielką ilością wody. Gotować aż dereń puści sok i miąższ. W tym czasie umyć różę, odciąć końcówki, przepołowić, usunąć z niej pestki i jak najwięcej włosków z wnętrza. Warto potem jeszcze przepłukać silnym strumieniem wody. Przyznam, że bardzo ciężko się przygotowywało dziką różę. Ma twarde pestki i było to bardzo pracochłonne. Potem z różą postępujemy tak samo – wrzucamy do osobnego garnka, podlewamy wodą i zagotowujemy.
Następnie przecieramy dereń oraz różę przez gęste sitko do wspólnego garnka. Dodajemy cukier żelujący (u mnie było ok 100 gr ksylitolu i 300 gr cukru żelującego), kardamon, goździki i ponownie zagotowujemy. Często mieszamy. Ponieważ dereń niby jest dość cierpko – kwaśny (ten był wg mnie słodki) wszędzie radzą dawać 1 kg cukru (a nawet 2 kg!) na 1 kg derenia. W moim przypadku 400 gr zupełnie wystarczyło, wolę czuć owoce, a nie sam cukier. Skorzystałam z cukru żelującego ponieważ wyczytałam, że dereń posiada niewiele pektyn i sam z siebie nie tężeje. Jednak następnym razem sprawdzę jak wyjdzie z samym ksylitolem. Na koniec porządne chlup rumu i jeszcze chwilę gotujemy.
Wyparzamy słoiki i łyżkę. Nakładamy gorący dereń do słoiczków zostawiając trochę wolnego miejsca, zakręcamy i stawiamy do góry dnem. Konfitura z derenia gotowa! A tutaj więcej o właściwościach derenia.
Smacznego! Lisia Kita
*
Robicie przetwory? Bo ja chyba złapałam bakcyla, mimo, że jest to bardzo pracochłonne… Napiszcie mi jakie robicie? Jestem bardzo ciekawa! A jak sami nie robicie, to na pewno jakieś lubicie jeść? No i jak wam się podobają moje pierwsze słoiki? 🙂 Napiszcie na dole!
A na koniec mały bonusik! Zdjęcia zza kulis 😀 Zrobienie zdjęć do dzisiejszego wpisu graniczyło z cudem! Moje koty robiły naprawdę wszystko co w ich mocy, żeby mi się nie udało zrobić żadnego normalnego ujęcia 🙂 Zabawa w przeszkadzanie była przednia, a kocury pojawiające się w kadrze były szybsze niż migawka. Kiedy w końcu skończyła mi się cierpliwość, faktycznie skończyły ze skakaniem, ale za to usiadły centralnie przed aparatem tyłem do mnie, a plecami do siebie, zasłaniając calutki „plan zdjęciowy” dupkami (zdjęcie po prawej na dole). To chyba była wiadomość z rodzaju „kiss my ass” 😀