Historia znalezienia jeżycy Jeżyny
Ten tydzień zaczęliśmy od przygody z jeżem.
Wracaliśmy późnym wieczorem do domu znacznie zmaltretowani po fizjoterapii. Gdzieś między Brwinowem, a Milanówkiem przebiegł przez drogę jeż. Nie ujechaliśmy więcej niż 200 metrów, gdy nagle Wilk zjechał z piskiem w boczną drogę i wykręca do nawrotki. Wracamy kilkadziesiąt metrów przyglądając się uważnie poboczu drogi.
Tak, przy jezdni i na drodze wyjazdowej z centrum handlowego leży drugi jeż. Leży skulony, na boku, prawdopodobnie potrącony przez jakieś auto. A jeszcze dodatkowo leży na wyjeździe z parkingu, czyli z dodatkową szansą na przejechanie. Leżącego burego jeża kiepsko widać wieczorową porą na jezdni… Podeszłam obadać sytuację i zobaczyłam, że jeżyk słabo, ale oddycha. Oczywiście natychmiast delikatnie owinęłam go w kurtkę i zabrałam do samochodu.
Było już koło godziny 22:00, więc jedną sensowną opcją było podjechanie do najbliższej lecznicy weterynaryjnej 24h. Gdy podjechaliśmy, akurat przyjechała druga Pani z jeżem, z kolei znalezionym w nie najlepszym stanie w ogrodzie. Jej inny weterynarz poradził, aby podjechała tutaj zrobić prześwietlenie, gdyż dysponują odpowiednim sprzętem. U weterynarza było sporo ludzi, a dodatkowo spory chaos. Czekałyśmy dobre 10 – 15 minut zanim ktoś w ogóle pojawił się w recepcji. Powiedziałam, że obie z Panią mamy jeże i czy weterynarz je obejrzy i ewentualnie zrobią prześwietlenie. Pani z recepcji powiedziała, że pójdzie zapytać i wróciła z informacją, że nie, weterynarz nie obejrzy jeży.
Przyznam, że nas obie i Wilka kompletnie zatkało.
Zatkało nas podejście „lekarza” weterynarii do żywej istoty, a tym bardziej, że jeże są pod ochroną. Z mojego punktu widzenia lekarz weterynarii powinien przynajmniej zdobyć się na wstępne oględziny jeża prawdopodobnie potrąconego przez auto. A abstrahując już od sumienia i etyki zawodowej, to nawet z biznesowego punktu widzenia było to absurdalne. Przecież mogli się zgodzić na zrobienie RTG – zapłacilibyśmy! Mogli więc zarobić na zdjęciu i co najwyżej skierować nas gdzieś dalej… W swojej łaskawości (z wielką łaską) pani podała nam numer telefonu do opiekunki jeży, która z kolei poleciła nam całodobowy gabinet weterynaryjny Centrum Zdrowia Małych Zwierząt w Warszawie, który zajmuje się małymi zwierzętami i w tym także dzikimi jak jeże, wiewiórki czy zajęczaki. Współpracuje też z Ośrodkiem Rehabilitacji Zwierząt „Jeżurkowo”.
Nie było wyjścia i ruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy uprzedzając o naszym przybyciu. Na szczęście o tej porze było już pusto, więc szybko dojechaliśmy na miejsce. Przyjęła nas przemiła dziewczyna na dyżurze. Jeż został poddany krótkiemu wziewnemu znieczuleniu, aby można go było obejrzeć. Po oględzinach i obmacaniu dziewczyna stwierdziła, że to samiczka, która jest w ciąży, co próbowała jeszcze potwierdzić w badaniu usg. Niestety „głupi jaś” okazał się za słaby dla Jeżyny (bo tak ja w międzyczasie roboczo ochrzciliśmy) i w trakcie badania nagle się ocknęła i w nanosekundę zwinęła w kulkę nie do ruszenia. Przynajmniej dawało to nadzieję, że nie jest połamana. Jeżyna została na obserwację i poranne oględziny przez doktora Jankowskiego. W razie konieczności miała być przeniesiona do Jeżurkowa.
Następnego dnia zadzwoniłam dopytać się o zdrowie Jeżynki. Pan doktor Jankowski powiedział, że wszystko jest ok, Jeżyna nie ma złamań, ani obrażeń wewnętrznych. Była za to skrajnie odwodniona i osłabiona, po napojeniu, zjedzeniu, ogrzaniu i odpoczynku zupełnie się ożywiła. Ponadto była cała zakleszczona, więc w bonusie dostała odkleszczenie i odpchlenie. Pan doktor powiedział, że trzeba ją jak najszybciej wypuścić, gdyż jeże, które kocą się w niewoli niestety zjadają swoje małe. Także wszystko szczęśliwie się skończyło, a kiedy to czytacie Jeżyna najprawdopodobniej hasa już gdzieś w lesie 🙂
Dopytałam jeszcze Pana doktora, co mogło być powodem, że Jeżyna leżała na jezdni i otrzymałam kilka ważnych informacji, którymi uważam, że warto się podzielić, bo może ktoś z was będzie w podobnej sytuacji. Oprócz tego, że Jeżyna mogła zostać puknięta przez auto, to była bardzo odwodniona, a przez to osłabiona.
Co zrobić ze znalezionym jeżem? Jak pomóc jeżowi?
Na podstawie rozmowy z weterynarzem i znalezionych rad w necie zamieszczam kilka informacji, które mogą się przydać i kiedyś uratować życie jakiemuś jeżowi.
- Nie zabieramy jeża z miasta bez powodu, w środku miasta żyje z powodzeniem tysiące jeży. To jest ich dom. Poza tym, jeż może mieć małe i wtedy skazujemy małe jeżyki na śmierć w męczarniach. Jeśli nie ma niepokojących objawów, a jeż nie znajduje się w bezpośrednim zagrożeniu (ulica, atakujący pies etc) to zostawiamy jeża w spokoju.
- Niepokojącymi objawami są: obecność jeża w dzień (są zwierzętami nocnymi), mała ruchliwość, apatia, bezwładne leżenie, leżenie na boku, nie zwijanie się w kulkę gdy chce się go podnieść lub dotknąć, zmiany na skórze, pyszczku, igłach mogące świadczyć o pasożytach, grzybicy etc, rany, poparzenia. Więcej szczegółowych informacji tutaj.
- Szukamy pomocy weterynaryjnej, w ośrodku lub u jednego z opiekunów jeży namiary tutaj. W Warszawie Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt „Jeżurkowo” poleca lecznicę Ogonek na Woli (ul. Krępowieckiego 10) i Centrum Zdrowia Małych Zwierząt na Tarchominie (ul. Śreniawitów 9), które specjalizują się w małych zwierzętach, a przyniesione z miasta jeże są badane bezpłatnie lub za symboliczną opłatą.
- Jeża zauważonego późną jesienią, zimą lub wczesną wiosną trzeba zabrać, gdyż prawdopodobnie został wybudzony z hibernacji, a nie będzie miał rezerwy energetycznej aby zahibernować ponownie.
- Jeże dość łatwo i szybko się odwadniają. Szczególnie narażone są w mieście, gdy jest dużo betonu, mało zieleni, w okolicach nie ma wody, kałuż, dawno nie padało etc.
- Jeż może też być wycieńczony z niedożywienia.
- Odwodniony, niedożywiony jeż ma wydłużony kształt. W skrajnych przypadkach odwodnienia i/lub niedożywienia jeż może nawet leżeć gdzieś i wyglądać na nieżywego. Często wystarczy go wziąć do domu napoić, nakarmić, ogrzać i jeż „wraca do siebie” i można go wypuścić. Koniecznie w to samo miejsce, chyba, że to miejsce stwarza zagrożenie. Warto skonsultować z w/w placówkami jeśli mamy wątpliwości, czy i gdzie wypuścić.
- Jeżykom dajemy mielone mięso – kurczak, indyk, wołowina, w ostateczności kocią karmę.
- Jeśli mieszkamy w domu z ogrodem lub mamy działkę, warto wystawić naczynie z wodą. Zarówno jeże wiosną, po okresie zimowej hibernacji, jak i latem mogą być odwodnione.
- Właściciele ogródków – uwaga na kosiarki, bo „skoszenie” i poranienie jeży jest częstym wypadkiem 🙁
- Warto też zostawić „dzikie” miejsce w ogrodzie, stertę liści dla jeży.
Gorąco dziękujemy ekipie Centrum Zdrowia Małych Zwierząt za pomoc! <3
Udało Wam się kiedyś spotkać albo uratować jeża? 🙂
♥
MIŁEGO DNIA I DO PRZECZYTANIA! LISIA KITA
A jeśli podoba Ci się u nas na blogu to zostańmy w kontakcie! Polub nasz fanpage i obserwuj na Instagramie. Daj sygnał, że czytasz w komentarzu na dole, to nam daje motywację do pisania! ? <3
zajrzyj i polub nas na: facebooku !
obserwuj nas na: instagramie !
A znacie już nasze koty? 🙂
Poznajcie nasze koty! Dziś Dzień Kota – a kto ma kota ten codziennie ma dzień kota! 😉