Dzień dobry! ?
Podsumowanie grudnia !
Co prawda grudzień to już dawno i nieprawda, bo działo się w zeszłym roku, ale cykl to cykl i nie ma przebacz ;D
Grudnia w odróżnieniu od większości nie spędzaliśmy w amoku przygotowań do świąt. Jesteśmy dość odporni na rozmaite manipulacje, że coś niby trzeba. A zwłaszcza jesteśmy odporni na pseudo „tradycje”, czyli tematy kupowania ton plastikowego badziewia z Chin do „dekoracji” lub na prezenty oraz za dużej ilości jedzenia.
Mimo, że w tym roku nie mieliśmy nawet potrzeby kupowania jakiejkolwiek choinki (a jeśli w poprzednich latach czasami się decydowaliśmy, to tylko i wyłącznie na taką z doniczką i systemem korzeniowym, którą można potem zasadzić), to los sam podesłał nam freegańskie drzewko… W Wigilię w Jankach porzucono ze 30 niesprzedanych ciętych choinek! Nawet jeśli były to drzewka z plantacji, to i tak dla mnie to porąbane (sic!) zabijać żywy organizm dla kilku świątecznych dni, a potem drzewko, które rosło kilka lat ląduje na śmietniku. Strasznie to smutne. W tym przypadku nawet nie cieszyły konsumentów tych kilku dni, tylko zostały ścięte, żeby od razu zostać wyrzucone 🙁 Minus ta jedna, którą wzięliśmy do domu. Ale szczerze? To jej widok mnie bardziej przygnębia niż cieszy. Nie wiem co jest fajnego w stawianiu umierającego na naszych oczach drzewka w pokoju… Nigdy więcej. Natomiast jeśli chodzi o prezenty to w tym roku w modzie były chciane książki. Najlepiej!
Ogólnie w 2017 roku rozwijał się u mnie pięknie temat minimalizmu, zero waste i redukcji szumu informacyjnego. Cały rok temat krążył w różnych aspektach, a pod koniec wręcz rozkwitł. Będę o tym pewnie jeszcze pisać, tym bardziej, że jak najbardziej wiąże się to z stylem życia bliżej natury. Jestem w procesie wyzwalania się od rozmaitych zniewalaczy i już czuję, że to jedna z moich najlepszych życiowych decyzji – zaraz po weganizmie. Khatarsis.
W grudniu zdecydowanie najfajniejszą naszą aktywnością był kilkudniowy wypad do Francji. Początkowo naszym celem było Fête des Lumières (czyli Święto Świateł) w Lyonie. Jednak w miarę zbliżania się terminu wyjazdu zaczęliśmy kombinować coby tu jeszcze zobaczyć i proporcje zdecydowanie odwróciły się na rzecz całodziennych włóczęg autem.
Zdecydowaliśmy się na nocleg w B&B w starym domu na francuskiej wsi 🙂 W efekcie więcej czasu spędziliśmy jeżdżąc po okolicach i zwiedzając francuską prowincję w okolicach Lyonu niż w samym mieście i na festiwalu 🙂 Co ciekawe, sam festiwal co nieco nas rozczarował i jednomyślnie stwierdziliśmy, że Święto Świateł rok wcześniej w Łodzi było o wiele lepsze. I pod względem animacji i samych instalacji na mieście. A może po prostu za dużo oczekiwaliśmy? Za to odbiliśmy sobie z nawiązką oglądając (z zewnątrz) chyba kilkanaście zamków i kilka mniejszych francuskich miasteczek. Z naszej perspektywy to niesamowite, że praktycznie w każdej mniejszej mieścinie są zamki i pałace i to w prywatnych rękach, często od pokoleń! jest klimat! 🙂
Koniec roku pożegnaliśmy z przytupem zaczynając od ostatniej w 2017 roku wycieczki – do Kazimierza Dolnego, a na II Swarożycowym Sylwestrze na łonie natury przy ogniu i kociołku kończąc. Dobry wróżba na Nowy Rok! 🙂 Na Swarożyowym Sylwestrze stawiły się osobiście przezacne osobistości: Wybitna Księżna Ciociosan z Krainy Kwitnącego Pstro, Czcigodny Sai Baba z Towarzyszem Czaszkosławem zwanym w tych kręgach Eddiem, Urocza Najdroższa Rangą Pazłotko z Krainy Złotych Myśli oraz – last but not least – Stary Hardkorowiec i Zaklinacz Ptaków Tvardi 😀 Z rzeczy o których można pisać, to wiem, że były zajęcia z ZPT, na których powstały karmniki i strawa, był nocny spacer po lesie, były tańce połamańce przy ogniu, widziano rajskie ptaki, a amonitom i trylobitom wspaniałomyślnie darowano spokojny sen w skałach. Do siego roku! 😉
To tyle podsumowania – robię pa – pa 2017 🙂 Tymczasem!
zapraszam na:
- migawki w postaci fotokolażu na poczatku wpisu (aby powiększyć kolaż i obejrzeć zdjęcia w powiększeniu, kliknij prawym przyciskiem myszy i „otwórz grafikę w nowym oknie” oraz powiększ kliknięciem),
- Instagram oraz FB,
- a poniżej wpisy z bloga, które pojawiły się w zeszłym miesiącu :
CO SIĘ DZIAŁO W GRUDNIU NA PLACES AND PLANTS?
recenzja:
Jedna z fajniejszych i bardziej użytecznych książek kulinarnych jakie ostatnio wpadły mi w ręce!
Recenzja: Książka „Jadłospisy odżywcze”. Pyszne i zdrowe jedzenie prościej niż prosto
A jeśli ciekawi Was co się działo w listopadzie…:
A jak Wam minął ostatni miesiąc? Co fajnego zrobiliście / poznaliście / usłyszeliście / spróbowaliście i wszelkie inne „liście”? ? Miłe uwagi mile widziane w komentarzach na dole! ?
MIŁEGO DNIA I DO PRZECZYTANIA! LISIA KITA
A jeśli podoba Ci się u nas na blogu to zostańmy w kontakcie! Polub nasz fanpage i obserwuj na Instagramie. Daj nam sygnał, że czytasz i się podobało, a nam motywację do pisania! 🙂 <3