W niedzielę odpoczywaliśmy na działce po sobotniej marszrucie po Puszczy Kozienickiej (o czym będzie osobny wpis). Udało się mimo tego połazić po zagajnikach, krzakach, łąkach i zebrać trochę łupów 😉 Koniec lata obfituje w dary natury, nie wiadomo wręcz co zbierać! Ostatecznie zdecydowałam się na szczaw, gdyż na łące poodbijały młode, śliczne kępy. Nazbierałam cały koszyk i dzięki temu powstała pyszna zupa szczawiowa, którą ugotowaliśmy na ognisku. Udało się też zebrać trochę grzybów, z czego zrobiłam (już w domu) risotto. Znalazłam też młody krwawnik, który poszedł do sałatki pomidorowej, a w lesie zdziczałą jabłonkę ze ślicznymi, różowawymi jabłuszkami – może uda się kiedyś z nich zrobić chutney…? Dzika róża dojrzewa.